Serce Dereka ściskało się z bólu. Minął już tydzień, odkąd Amber uciekła z domu, i nikt od tego czasu jej nie widział. Mimo intensywnych poszukiwań policyjnych zdawało się, jakby zapadła się pod ziemię.
Derek przez cały ten czas nie zmrużył oka, a każdą chwilę wypełniał strach o córkę. Policjanci starali się go uspokoić, sugerując, że Amber prawdopodobnie wróci sama, ale jego intuicja mówiła coś zupełnie innego.
Zawsze mieli niezwykle bliską więź. Derek samotnie wychowywał Amber od drugiego roku jej życia, gdy jego żona odeszła. Córka była jego całym światem, a myśl o jej utracie była nie do zniesienia. Na komisariacie funkcjonariusz prowadzący sprawę uśmiechnął się z troską, ale nie miał żadnych nowych informacji. „Derek, damy ci znać natychmiast, gdy tylko coś się pojawi” – zapewnił go.

Zrozpaczony Derek ruszył dłuższą drogą do domu, chcąc choć na chwilę oczyścić umysł. Nie mógł jednak przestać rozmyślać o Amber. Nagle zauważył bezdomną kobietę niosącą znajomy plecak – należał do jego córki! Drżącym głosem zapytał, skąd go ma.
„Znalazłam go na dworcu. Nastolatka go tam zostawiła” – odpowiedziała. Z nadzieją Derek odzyskał plecak, w którym znalazł butelkę wody i kartkę papieru z napisem „Hostess Family” i adresem w innym mieście.
Bez wahania pojechał pod wskazany adres. Kobieta, która otworzyła drzwi, powiedziała jednak, że Amber nigdy tam nie dotarła. Zrozpaczony, Derek ruszył w drogę powrotną. W drodze zauważył swoją byłą żonę, Mirandę, siedzącą w kawiarni. Podejrzewał, że Amber mogła się z nią zobaczyć. Miranda zaprzeczała, ale gdy Derek znalazł inhalator córki w jej torbie, przyznała się. W tym momencie Amber, która podsłuchiwała rozmowę, wybiegła na zewnątrz.
Derek pobiegł za nią i znalazł ją zapłakaną na ławce. Przytulił ją mocno. „Tak mi przykro, tato. Nie chciałam cię martwić” – powiedziała przez łzy. „W porządku, kochanie. Chciałaś tylko zobaczyć się z mamą. Ale masz szlaban na dwa tygodnie” – zażartował, próbując rozładować napięcie. Amber uśmiechnęła się delikatnie, czując się znów bezpieczna i kochana.
