Ostatecznie okazało się, że to tylko plaster odchudzający. Poczułem, jak twarz zaczyna mi płonąć — krew uderzyła mi do głowy w jednej chwili.
Stałem nieruchomo, sparaliżowany mieszaniną emocji: zdezorientowany, sfrustrowany, bezradny. Co wtedy czułem? Co zrobiłem? Co zrobiłem potem?
— Znowu?! — krzyknąłem, opierając się o framugę drzwi do sypialni.
Moja żona nawet nie próbowała się tłumaczyć. Wiedziała doskonale, co sądzę o takich eksperymentach. Rozmawialiśmy o tym już nieraz. Obiecała, że więcej nie będzie sięgać po wątpliwe metody odchudzania.

Tysiąc razy powtarzałem jej: — Podobasz mi się taka, jaka jesteś.
— Obiecałaś! — powiedziałem ostrzej, nie mogąc powstrzymać gniewu.
— Po prostu… chciałam spróbować — wymamrotała.
— Chciałaś mnie oszukać! — wybuchłem. — Jeśli tak bardzo chcesz się zmienić, to znaczy, że moje uczucia się nie liczą? Że nie obchodzi cię, co myślę?
— To nie o ciebie chodzi — odpowiedziała cicho.
Ale nie chciałem tego słyszeć. Nie wtedy, nie w tym stanie.
W momencie, gdy zrozumiałem, co znalazłem, decyzja przyszła błyskawicznie: złożę pozew o rozwód.
Trzasnąłem drzwiami i wyszedłem, bez planu, napędzany gniewem. Kłótnia była tak intensywna, że myśl, która wcześniej wydawała się przesadzona, teraz zdawała się nieunikniona.

Wróciłem dopiero po kilku godzinach. Siedziała na kanapie, obejmując kolana. Gdy mnie zobaczyła, tylko westchnęła.
— Nie chcę cię stracić — wyszeptała.
To było pierwsze szczere zdanie, jakie padło między nami od dni. I wystarczyło.
— Ja też nie — odpowiedziałem.
Potem zapadła cisza. Taka, która mówi więcej niż tysiąc słów. Usiadłem obok niej i spokojnie zapytałem:
— Dlaczego tak bardzo chcesz schudnąć?
Odwróciła się powoli.
— Bo chcę czuć się dobrze sama ze sobą.
W tamtej chwili dotarło do mnie coś, czego wcześniej nie chciałem zobaczyć: przez cały czas myślałem tylko o sobie. O tym, co mnie boli, co uważam za słuszne, czego ja chcę. A przecież nigdy naprawdę nie zapytałem, co ona czuje.
— Więc… może spróbujemy razem? — zaproponowałem.
Spojrzała na mnie zaskoczona.
— Razem?

— Zdrowiejemy razem. Jemy lepiej, chodzimy na spacery. Bez plastrów, bez sztuczek. Tylko razem. Tak, żebyś mogła czuć się dobrze z samą sobą.
Zawahała się przez chwilę, po czym skinęła głową z delikatnym uśmiechem.
Może wszystko da się naprawić. Czasem wystarczy porozmawiać. Zanim będzie za późno.
