Z okazji moich 60. urodzin zorganizowałem dużą kolację w restauracji, zapraszając całą moją rodzinę. Atmosfera była radosna, tańczyliśmy, śmialiśmy się i cieszyliśmy z obecności bliskich.
Jednak pod koniec wieczoru moje święto zostało całkowicie zrujnowane przez głupi żart mojej synowej. Byłem tak wściekły, że następnego dnia wyrzuciłem ich z domu.

Oto, co się wydarzyło. Kiedy mojej synowej zniknął telefon, wpadła w panikę i podeszła do mnie, pytając, czy widziałem jej telefon.
Od razu zadzwoniłem na jej numer, ale zamiast klasycznego dźwięku dzwonka usłyszałem coś dziwnego – jakby przed restauracją przechodziło stado krów. To był jej telefon. Okazało się, że upadł pod stół, ale gdy go podniosłem, zobaczyłem coś, co mnie zszokowało – na ekranie wyświetlały się słowa “Krowa” i moje zdjęcie.
Chciałem sobie wmawiać, że to tylko żart, ale dlaczego akurat w moje urodziny? Zawsze starałem się być miły dla synowej – obdarowywałem ją prezentami, podarowałem złoty pierścionek na urodziny, zaproponowałem moje drugie mieszkanie po jej ślubie. Wydawało mi się, że robię wszystko, by zdobyć jej zaufanie, ale najwyraźniej to nie wystarczyło.

Opowiedziałem o tym mojemu synowi, mimo że miałem trudności z wypowiedzeniem tych słów. “Mamo, to tylko żart!” – odpowiedział, gdy tylko mu o tym powiedziałem.
“Przesadzasz, nie masz poczucia humoru” – dodał, odbierając mi telefon. Zostałem zszokowany, a mimo że uśmiechałem się, wewnątrz czułem się skrzywdzony. Wkrótce udałem się do łazienki, gdzie nie mogłem powstrzymać łez. Co sprawiło, że poczułem się tak nieoceniony?
Następnego dnia nie mogłem już tego znieść i postanowiłem działać. Wziąłem taksówkę i udałem się do nich. Mój syn, zaskoczony moim przyjazdem bez zapowiedzi, zapytał: “Cześć, mamo, przyjechałaś bez zapowiedzi?” Odpowiedziałem z uśmiechem…
